1999-04-25
Apator
Netia Toruń - Pergo Gorzów 53 : 37
Toruńska drużyna nie zawiodła swoich kibiców i zgodnie z oczekiwaniami zainkasowała kolejne dwa punkty meczowe, wygrywając pewnie z „młodymi wilkami” z Gorzowa. Zwycięstwo nie przyszło jednak łatwo, bowiem przeciwnik nie był skory do rozdawania punktów.
Sam mecz nie był porywającym widowiskiem, biegi często kończyły się w takim
zestawieniu w jakim się kończyły. Po remisie w pierwszym wyścigu gospodarze
wygrali w kolejnym i prowadzili już do końca zawodów, nie zdołali jednak
wypracować przewagi, która pozwalałaby spokojnie kontrolować przebieg kolejnych
wyścigów. W III wyścigu tuż za linią 30 metrów szczepiły się motocykle
Cieślewicza i Chrzanowskiego. O ile gorzowianin zdołał położyć się na torze o
tyle Chrzanowski zapoznał się z toruńską bandą (zdaniem fachowców
najbezpieczniejsza banda w Polsce). Wypadek wyglądał groźnie, jednak obaj
zawodnicy podnieśli się o własnych siłach i kontynuowali zawody. Z powtórki
sędzia wykluczył Cieślewicza, co nie przeszkodziło świetnie przygotowanemu do
tych zawodów Bajerskiemu wygrać z parą toruńską. Wyścig V to rakietowy start
Jonssona. Jednak pierwszą pozycją młody Szwed cieszył się krótko, bowiem
Mirosław Kowalik, zdołał odbić prowadzenie i torunianie powiększyli przewagę do
6 pkt. Bieg V to również emocje związane z walką o 1 pkt. pomiędzy Chrzanowkim,
a wprowadzonym z rezerwy Cegielskim. Ze startu lepiej wyszedł „Chrzanek” jednak
„Cegła” szybko odrobił straty i prowadził przez cały wyścig. Na metę obaj
zawodnicy wjechali niemal równocześnie, jednak o kolejny punkt wzbogacił się
torunianin. Kolejne cztery wyścigi nie przyniosły szczególnych emocji, dopiero
wyścig IX rozstrzygnięty został zdecydowanie nie po myśli gorzowian, bowiem
znakomicie dysponowany Tomasz Bajerski, który nie zapomniał jak się jeździ na
torze na którym się wychował przegrał z Kościchą i Jagusiem. Kolejny wyścig to
kolejne emocje, a ich sprawcą był ponownie Bajerski, któremu jeszcze przed
startem do wyścigu zdefektował motocykl. Gorzowski torunianin pognał co sił do
parkingu, gdzie czekał na niego drugi motocykl. Wszystko to działo się na
sekundy przed upływem dwóch minut przez co publiczność wrzała. Zawodnik Pergo
popisał się jednak błyskawicznym startem i do mety nie oddał prowadzenia. Na
słowa uznania zasłużył również Peter Karlsson. Tegoroczny nabytek Aniołów przez
całe zawody spisywał się nienagannie, jednak w wyścigu XII pokazał całą swoją
klasę. Ze startu wyszedł ostatni, ale na przeciwległej prostej wyprzedził od
razu całą trójkę zawodników, zanim ci zdążyli się zorientować. Dodatkowo w tym
samym wyścigu na ostatnich metrach ostatniego okrążenia Kościecha wyprzedził
Bajerskiego.
Przed wyścigami nominowanymi Apator-Netia prowadził już różnicą ośmiu
punktów. Po emocjonującym wyścigu XIII i zaciętej walce Palucha z
Puszakowskim, gospodarze potwierdzili swoją dominację w zawodach, bowiem
zwycięstwo mieli już prawie zapewnione. W przedostatniej odsłonie dnia
wyśmienitą parową jazdą popisali się torunianie, nie wpuszczając przed siebie
usilnie atakującego Jonssona. Wyścig XV był tylko efektownym przypieczętowaniem
zwycięstwa torunian, bowiem prowadzili w nim 5:1 od startu do mety.
Ładnie jeździł tego dnia Kowalik, który nie miał tak widocznych błędów startowych, ponadto doskonale zadebiutował na toruńskim stadionie Karlsson, który tylko raz uległ „Bajerkowi”. W drużynie gości na dobrym poziomie pojechali jedynie Okoniewski i Bajerski.
Po zawodach powiedzieli:
Tomasz Bajerski - wychowanek Apatora, zawodni Pergo - Nie udało się
wygrać Apator był zdecydowanie lepszą drużyną, szczególnie widoczne było to w
końcówce zawodów. Brak jednego dobrego straniero był chyba naszym
najpoważniejszym problemem. Pozostali zawodnicy jeżdżą coraz lepiej, szczególnie
Krzysztof Cegielski - zawodnik Pergo - Czas pokaże co będzie, trzeba jednak pomyśleć o solidnym obcokrajowcu chcąc wygrywać na wyjazdach.
Mirosław Kowalik - kapitan Apatora - Mam kłopoty ze stratami i w tym upatrywałbym mojej słabszej postawy w tym sezonie. Przy tak wyrównanej stawce w polskiej lidze trudno zdobywać punkty przegrywając starty. Na własnym torze jest mi łatwiej ponieważ znam ten tor i na dystansie łatwiej nadrobić straty. Zwycięstwo nie przyszło nam łatwo i do końca trwała nerwowa atmosfera, dopiero w przedostatnim biegu byliśmy pewni swego.