1998-06-11
Apator
DGG Toruń - Kuntersztyn GKM Grudziądz 42
: 48
Po raz pierwszy historii występów w ekstraklasie, żużlowcy z Grudziądza wygrali mecz wyjazdowy. Zwycięstwo jest tym cenniejsze, ponieważ zostało odniesione w pojedynku derbowym, z drużyną, która podobnie jak GKM, walczy w tym sezonie o ligowy byt. Z kolei dla zespołu toruńskiego przegrana w niedzielę jest już trzecią w tym sezonie na własnym torze, a drugą - z zespołem, który plasował się w tabeli za Apatorem. Po spotkaniu trener "Aniołów", Jan Ząbik, postanowił oddać do dyspozycji zarządu.
Już początek meczu wskazywał, iż goście przyjechali do Torunia po dwa punkty.
Pierwsze biegi, które nie dostarczyły kibicom większych emocji, wygrali właśnie
grudziądzanie. Billy Hamill i Paweł Staszek okazali się lepsi od liderów
Apatora, a Robert Kempiński wraz z Piotrem Markuszewskim pokonali miejscowych
juniorów i GKM objął prowadzenie 8:4. Trzecia gonitwa przyniosła podwójne
zwycięstwo gospodarzy, bowiem para Wiesław Jaguś i Robert Kościecha nie dała
żadnych szans swoim rywalom. Remis utrzymał się także po kolejnym biegu, w
którym wreszcie było trochę walki na torze. Przez cały dystans Mirosław Kowalik
gonił Roberta Dadosa, a Staszek probował minąć Tomasza Chrzanowskiego, lecz w
obu przypadkach ataki nie przyniosły oczekiwanych efektów. Wyścigi następne
zakończyły się dubletami. Najpierw debiutujący w toruńskich barwach
Australijczyk Steve Johnston i rewelacyjny tego dnia Jaguś, a w rewanżu Hamill i
Markuszewski (na maszynie Amerykanina) nie dali szans przeciwnikom i przed
biegiem młodzieżowym na tablicy wyników wciąż widniał wynik remisowy.
W wyścigu juniorów lepsi okazali się goście; cztery punkty Wiesława Ośkiewicza i
Dadosa spowodowały, iż grudziądzanie objęli prowadzenie w całym meczu, którego
nie oddali już do końca. I zapewne by je jeszcze powiększyli w biegu ósmym,
gdyby nie defekt jadącego na trzeciej pozycji Ośkiewicza.
Po kolejnej remisowej gonitwie, nastąpił atak żużlowców ekipy grudziądzkiej,
który okazał się być przełomowym dla losów całego spotkania. Najpierw Jacek
Rempała (na silniku Hamilla) i Ośkiewicz zostawili w tyle starszego z braci
Kowalików, a w wyścigu jedenastym ich wyczyn powtórzyli Dados i Staszek. Trzeba
jednak zaznaczyć, iż mieli oni trochę ułatwione zadanie, bowiem tuż przed
rozpoczęciem biegu, w motorze Jagusia wypięła się linka gazu i był on zmuszony
do skorzystania z innej maszyny, która okazała się znacznie słabsza. Wyścigi
dwunasty i trzynasty to kapitalna jazda właśnie Wiesława Jagusia, który, już na
swoim motorze, pokonał Dadosa i Hamilla. Szczególnie efektowne było zwycięstwo
nad grudziądzkim straniero; pojedynek tych dwóch jeźdzców był chyba
najładniejszym biegiem na stadionie toruńskim w tym sezonie.
Marzenia gospodarzy o sukcesie rozwiali w pierwszym z biegów nominowanych Paweł
Staszek i Jacek Rempała, którzy zdobyli cztery punkty na Johnstonie i bardzo
słabym tego dnia Mirosławie Kowaliku. Na deser, w gonitwie finałowej, kibice
mogli podziwiać kunszt Hamilla, który po przegranym starcie, na trzecim
okrążeniu minął Jagusia i niewiele brakowało, aby na linii mety pokonał Jacka
Krzyżaniaka.
Po meczu, w boksach ekipy Kuntersztyna zapanowała wielka radość, polały się
litry szampana, a trenerzy i zawodnicy zbierali zasłużone gratulacje.
Zupełnie
inne nastroje panowały w "toruńskiej" części parku maszyn. Ale nie należy się
temu dziwić, bowiem porażka w tym derbowym spotkaniu może przynieść za sobą
bardzo poważne konsekwencje, łącznie ze spadkiem "Aniołów" do drugiej ligi.
Po spotkaniu powiedzieli:
Jan Ząbik - trener Apatora - Cóż mogę powiedzieć...? Skład jaki mam,
taki mam. Mirek Kowalik przywiózł wczoraj wieczorem nowe silniki od Weissa,
które mu dzisiaj w ogóle "nie jechały", Robert Kościecha, po kilku upadkach, jest załamany, a Steve
Johnston pojechał na miarę swoich możliwości. Cieszy mnie jedynie powrót do
wysokiej formy Wiesia Jagusia. Muszę to wszystko przemyśleć, bo wkładam w tą
pracę całe swoje serce, a efekty jakie są - widać. Prawdopodobnie oddam się do
dyspozycji zarządu klubu.
Jacek Rempała - zawodnik GKM-u - Bardzo się cieszymy z tego sukcesu. Mam nadzieję, iż przynajmniej w części, ta wygrana zrekompensuje naszym fanom porażkę w meczu z ZKŻ-em. Ja dzisiaj pojechałem trochę słabiej, ale za to moi koledzy nie zawiedli. Mieliśmy w dniu dzisiejszym bardziej wyrównaną drużynę, aniżeli gospodarze.
Radosław Kowalski - Tygodnik Żużlowy