1997-05-18
Apator DGG Toruń
- Jutrzenka Polonia Bydgoszcz 48 : 42


W siódmej kolejce (rozegranej awansem z powodu startu niektórych zawodników w rozgrywkach międzynarodowych) Apator podejmował lokalnego rywala Jutrzenkę Polonię Bydgoszcz.
Były to 45 derby Pomorza, a zawodnicy Apatora byli skazani na druzgocącą porażkę z dream team`em z nad Brdy (jak określano bydgoski zespół przed rozpoczęciem sezonu). Dodatkowo torunianie osłabieni byli brakiem dwóch podstawowych zawodników. Najpierw okazało się, że kontuzja jaką odniósł Kościecha w Lesznie jest na tyle poważna, że uniemożliwi start podstawowemu juniorowi Apatora występ w derbach. Nie był to jednak koniec kontuzji w zespole Aniołów. Otóż w rundzie kwalifikacyjnej IMŚ na torze w Częstochowie groźnemu wypadkowi uległ czołowy zawodnik Apator-DGG Toruń, Wiesław Jaguś. W swoim czwartym biegu po starcie doznał uślizgu tylnego koła swojego motocykla, a następnie z pełnym impetem uderzył w bandę. Ze wstępnych oględzin lekarskich stwierdzono złamanie kości podudzia i kości ramienia. Pomimo upadku Jaguś zakwalifikował się do półfinału IMŚ, ostatecznie zajmując z 9 punktami 7 miejsce. Po fatalnym upadku Wiesław Jaguś został poddany operacji ramienia lewej ręki i kości udowej prawej nogi. Operację przeprowadził zespół lekarzy pod kierunkiem prof. Widuchowskiego. Stan zdrowia zawodnika był zadawalający, jednak żużlowiec nie wystąpił już do końca sezonu. Strata Jagusia była o tyle dotkliwa dla zespołu toruńskiego, że wszyscy skazali drużynę na degradację do II ligi. Rzeczywistość sportowa okazała się jednak inna i zespół walczył dalej.
Jak już wspomniano bydgoszczanie przyjechali do Torunia z zamiarem wysokiego zwycięstwa, tym bardziej że dodatkowo pałali oni żądzą rewanżu za ubiegły sezon kiedy to dwukrotnie przegrali z drużyną Apatora. Stawili się oni na stadionie przy ulicy Broniewskiego w optymalnym składzie, w którym jeździło aktualnie trzech zawodników Grand Prix, a mianowicie lider bydgoszczan i najlepszy Polski żużlowiec lat `90 Tomasz Gollob, pozyskany przed sezonem aktualny mistrz świata juniorów Piotr Protasiewicz i widowiskowy były zawodnik Apatora Szwed Henrik Gustafsson. Dodatkowo z gryfem na plastronie miał wystąpić Jacek Gollob, który ze swoim bratem tworzył na torze parę która była praktycznie nie do wyprzedzenia. Słabą stroną bydgoszczan byli juniorzy i pomimo tego, że przed sezonem pozyskano Tomasza Poprawskiego to jednak numery zarezerwowane dla młodzieżowców nadal były piętą Achillesa.
Torunianie do pojedynku przystąpili w składzie na tyle optymalnym na ile pozwalał stan zdrowia zawodników. Kontuzjowanego Jagusia zastąpił Bednarski, a dodatkowo trener Kniaź do walki desygnował trzech juniorów, którzy jednak nie należeli nawet do ligowych średniaków w swojej kategorii wiekowej. Tak zestawiony team toruński zdaniem fachowców nie miał najmniejszych szans w tej konfrontacji. Sport ma jednak to do siebie, że zawsze można liczyć na niespodziankę. A właśnie taką niespodziankę spłatali toruńczycy. Trójka toruńskich liderów (Krzyżaniak, Kowalik i Sullivan) dzielnie był wspierana przez pozostałych zawodników, wśród których tylko Bednarski nie zdobył punktu. Torunianie mecz wygrali sześcioma punktami, a na słowa uznania zasłużyli w tym spotkaniu młodzi zawodnicy Apatora, bowiem właśnie dzięki ich wyśmienitej postawie zespół odniósł piąte ligowe zwycięstwo i awansował na fotel wicelidera tabeli. W drużynie bydgoskiej kompletnie zawiódł (nie po raz pierwszy w tym sezonie) Gustafsson, ponadto juniorzy nie potrafili zdobyć żadnego punktu, a słabszy dzień miał Jacek Gollob (9pkt/6startów). Być może bydgoszczanie podeszli do tego spotkania na zbyt dużym luzie i byli zbyt pewni zwycięstwa. Praktyka pokazała jednak, że derby żądzą się swoimi prawami i w takiej rywalizacji zawsze można liczyć na emocje i niespodzianki.

Faworyzowani goście już w pierwszym biegu oglądali plecy doświadczonego Mirosława Kowalika, który bezproblemowo wygrał z mistrzem świata juniorów Piotrem Protasiewiczem oraz wielokrotnym medalistą mistrzostw świata Szwedem Henrikem Gustafssonem. Drugi bieg to pojedynek Sullivana z Tomkiem Gollobem. Minimalnie na starcie lepszy okazał się bydgoszczanin i to on wygrał ten bieg. Drugi na metę przyjechał Sullivan, trzeci Kuczwalski. Po dwóch biegach na tablicy wyników było 6:6. Trzeci bieg to zwycięstwo pary toruńskiej. Krzyżaniak uporał się ze starszym z braci Gollobów, a Marcin Kowalik z Poprawskim. Czwarty bieg żużlowcy toruńscy wygrywają ponownie 4:2. Tym razem Sullivan zrewanżował się Tomaszowi Gollobowi za porażkę w drugim biegu. Goście pierwsze zespołowe zwycięstwo odnieśli w szóstym biegu. Na starcie defekt motocykla dopadł Mirosława Kowalika (pęknięty łańcuch), a osamotniony Kuczwalski nie sprostał Protasiewiczowi.
Koncertowo pojechali młodzieżowcy Apatora-DGG w biegu siódmym, wygrywając podwójnie z mającymi kilkuletni staż ligowy Malakiem i Poprawskim.
Zwycięstwo 4:2 w ósmym biegu (Sullivan przed Protasiewiczem, Kuczwalskim i Gustafssonem) spowodowało, że gospodarze zwiększyli przewagę do 8 punktów (28:20). Wprowadzony w następnym biegu J.Gollob jako rezerwa taktyczna wspólnie z bratem wygrywają podwójnie z Mirosławem Kowalikiem i Bednarskim zmniejszając przewagę torunian do 4 punktów. Riposta gospodarzy była natychmiastowa. Sullivan z Wronkowskim wygrali bieg 10 w stosunku 4:2 i różnica punktowa wzrosła do 6 punktów na korzyść torunian. Goście wykorzystując ponownie rezerwę taktyczną (Tomasz Gollob) w 12 biegu zmniejszają przewagę do 4 punktów.
Przed biegami nominowanymi wynik meczu brzmiał 41:37 dla gospodarzy. Pierwszy bieg nominowany zakończył się remisem (Mirosław Kowalik przed Protasiewiczem, Gustafssonem i Kuczwalskim). Ostatni bieg meczu to popisowa jazda młodego "kangura" Sullivana, którego plecy oglądał Tomasz Gollob. Trzeci na "kresce" zameldował się Krzyżaniak, a czwarty Jacek Gollob.

tekst: Wiesław Banaszkiewicz

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt